Relacja z Wstępów – Skaryszew 2012 – Iwona M.

Dwa dni temu wróciłam ze Skaryszewa. Obrazy i dźwięki z targu powracają nieustannie. Było inaczej niż w ubiegłym roku, chociaż krwawy finał ten sam … bo przecież u kresu wyczerpującej, wielogodzinnej drogi na większość koni  opuszczających targ czekał strzał w głowę, rzeźnicki hak…

  • O tylu rzeczach chciałabym Wam napisać.
  • O Was …
  • O tym, że w zeszłym roku wracałam przepełniona złością, nienawiścią, kompletnie bezradna wobec zła, które widziałam. Teraz jest inaczej. Poczułam, że nie jestem sama na tej wojnie. Wracałam inna, pełna wiary w zmiany, w to, że spotkałam wielu wspaniałych ludzi, którzy nie chcą już dłużej patrzeć na to piekło. Nie godzą się z nim.
  • O Nich …

TE ZAMORDOWANE :

Roczny kasztan prowadzony w kierunku prawie pełnego już tira. Widzę, jak zapiera się wszystkimi czterema kopytkami, jak bardzo nie chce wejść na trap,  jak bardzo nie chce jechać na śmierć. Przecież jeszcze się nie nażył, nie nacieszył wiatrem,  słońcem … kopany w zad , przerażony wpada do rowu, jednak krzyki , kopniaki i zamieszanie sprawiają, że szybko wyskakuje z rowu i wbiega na trap …. żegnaj koniku.

Przepraszam, że nie mogę nic zrobić …

Niebieski żuk zaparkowany przy bramie cmentarza. Przypomniało mi się, że takiego żuka miał mój ojciec, kiedy byłam małą dziewczynką.
– To takie jeszcze jeżdżą po naszych drogach ? – pomyślałam. Jeżdżą. Zajrzałam na pakę … klacz ze źrebakiem. Jak One tam wskoczyły ? Jak wyjdą … przecież ten pojazd nie nadaje się do przewozu zwierząt. A jednak …jednak został przepuszczony przez kontrolę. . . Próbowaliśmy targować się z właścicielem koni. Wolał sprzedać Włochom.

Maluch zupełnie nieświadomy pomaszerował na tira …

Kasztan na krótkim uwiązie z przerośniętymi kopytami. Obok następny, przy nim kolejny … i tak cała droga . Jeden skazaniec przy drugim.

Pytamy : – ile ten źrebak ?
– sprzedany ! – odpowiada handlarz.
– a ten ? – pytamy z nadzieją w głosie.
– ten też . Wszystkie sprzedane ! – odpowiada.

TE URATOWANE :

Uciekłam do samochodu. Nie mogłam już patrzeć. Zamknęłam oczy. W radiu słyszę mojego ukochanego Freddiego. ” Who wants to live forever” ? – pyta .
– ja nie – myślę. Nie na takim świecie…Słyszę konie. Płaczą. Wolę słyszeć Freddiego , nie chcę już tu być …

Otwieram oczy – robi się szaro. Wychodzę z samochodu. Scarlett pyta, czy widziałam uratowanego źrebaka. Mówi, że bardzo słaby. Ma łzy w oczach. Szukam. Nigdzie Go nie widzę. W końcu znajduje. Faktycznie, ledwo stoi … otoczony ludźmi, bohaterami, którzy przyprowadzili GO tu, do namiotu, aby się ogrzał. Podtrzymują Jego słabe ciało. Przy pierwszej lepszej okazji wtula głowę w swoich nowych, ludzkich przyjaciół. Pewnie nigdy wcześniej nie miał okazji, aby to zrobić …. ” Co z Tobą będzie maluchu? Czy dojedziesz do Tary? Daj radę, proszę …”

Chłopak i dziewczyna wykupili dużą, zimnokrwistą klacz.

– Scarlett, prosimy, zabierz tę klacz do Tary. Dwie srokate chudzinki. Też już bezpieczne. Zapchlona mała, kara klacz. Ma chorą skórę. Już pod naszą opieką. Zimnokrwiste dzieciaki- spokojna, piękna kasztanka, dwa bardzo ruchliwe źrebaki i jeszcze jeden, który patrzy gdzieś w dal. Te też nasze. Ocalone. Szczęściarze !

MY :

Wróciliśmy do swoich domów. Żyjemy i niby mamy się dobrze. Ale coś w nas umarło. Jesteśmy teraz jak te konie. Wszystkie konie z targu. Ocalone i te skazane. Musimy coś z tym zrobić, musimy dalej walczyć. Tak jak tam, w Skaryszewie. Bo to przecież jeszcze nie koniec tej historii ….

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij