Skaryszew-piekło koni, czyli, do czego zdolny jest człowiek.
Jadę do Skaryszewa z ciężkim sercem. Niby wiem, czego się można spodziewać czytałam relacje oglądałam zdjęcia filmy. Próbuję być silna.
O 22 jesteśmy na targowisku. Przyjechałam z ekipą TOZ z Warszawy. Ze wszystkich stron przyjeżdżają konie umęczone, przerażone patrzą smutno wiedzą, że to początek końca. Słychać stukanie kopyt i pisk źrebaków rozdzierający serce. Wokół pełno zapijaczonych, agresywnych rolników.
Każdy z drewnianym kijem.
Otwierają samochód krzyczą(klacz ze źrebakiem) ”nie bij, bo te k…idą i robią zdjęcia ” Wściekli, że patrzymy im na ręce. Podchodzimy do handlarza 4 konie ściśnięte w przyczepie stukają kopytami, piszczą. Spisujemy numery rejestracyjne rolnicy chcą nam wpierdolić(to cytat) Inspekcja weterynaryjna nie chce przyjść policja nie reaguje. Handlarze pędzą klacz z workiem na głowie jest przerażona. Obok przyczepa 8 ściśniętych maksymalnie stworzeń w tym źrebaki. Chce mi się wyć. W nocy zaczyna się ładowanie koni do tira. Wyrywają się, zapierają kopytami, płaczą. Myślę o ich ostatniej drodze bez wody, jedzenia i pęka mi serce. „Czterokopytny Boże spraw by umieranie nie bolało
„Prosimy weterynarza a potem policje o sprawdzenie paszportów. Nikt nie chce tego zrobić nikomu nie zależy na przestrzeganiu prawa. Tir odjeżdża, wracamy na targ. Rolnicy pijani ledwo na nogach stoją. Smród bigosu, golonki, wódy i innych wielkopostnych przysmaków. Wciągają konia do przyczepy, biedny zapiera się kopytami. Mało brakuje a poderżnęliby mu gardło o barierkę na rampie.
Czuję bezsilność.
Udręczone konie płoszone, co chwila przejeżdżającymi samochodami, wódki regionalne, banda zapijaczonych rolników, okrzyki w naszą stronę „Hitler wiedziałby, co z wami zrobić” i krzyż w tle. „Polska mieszkam w Polsce mieszkam w Polsce mieszkam tu, nucę w myślach. W poniedziałek o 10 demonstracja. Po drodze na targ mija nas końska parada. Przemowa burmistrza, że wstępy to święto konia, że nikt tu zwierząt nie krzywdzi. Co za hipokryzja!
Na targu lecą w naszą stronę kamienie
„pedały, pojeby do roboty się weźcie” krzyczą rolnicy i znów ciepło wspominają Hitlera, który zrobiłby z nami porządek. Dowiaduję się, że Tara uratowała 10 koni. Udało się ogarnia mnie wzruszenie, jednak ciągle myślę o tych, które odjechały w transportach śmierci. Na targu ciągle dużo koni. Chodzą, oglądają macają źrebaka sprawdzają ile ma w sobie ścierwa.Jego los jest przesądzony. Nie będzie biegał po łąkach, cieszył się życiem i ludzką przyjaźnią. Po kilkudniowej drodze przez mękę stanie się włoskim przysmakiem.
Targ w Skaryszewie śni mi się każdej nocy. Trzymam kciuki za Małego Paula. Niech wyzdrowieje, niech, chociaż raz dobro okaże się silniejsze od zła!