Rozcięta powieka…

Rozcięta powieka i krew lejąca się z pyska… zabrudził barierkę i linę, którą był przywiązany. Prawdopodobnie został zraniony w trakcie długiego transportu. Do Skaryszewa przyjechał aż z Węgier.
Sylwia nie planowała kupować koni. Na targ w Skaryszewie pojechała razem z Tarą aby robić zdjęcia, nakręcać filmy, pilnować, żeby nie bili koni. W domu szykowała miejsca dla swoich klaczy uratowanych przed śmiercią, które obecnie znajdują się w pensjonacie. Ale kiedy zobaczyła rannego kasztanowatego konia, nie mogła go tak po prostu zostawić. Był tylko jeden problem – na targ przyjechała bez grosza przy duszy. Wezwała weterynarza, który dyżurował na targu. Ten stwierdził, że rozcięta powieka, to żaden problem i zostawił ranne, krwawiące zwierzę. Sylwię ogarnęła rozpacz, nie wiedziała jak mu pomóc. I nagle wokół niej zaczęli pojawiać się ludzie. Ktoś dał 20 zł, ktoś 50, ktoś jeszcze większą kwotę. Scarlett przekazała jej 1900 zł, bo tyle jeszcze miała po wykupieniu koni. Jakimś cudem udało się uzbierać pełną kwotę na wykupienie konia, a nawet trochę więcej… Obok rannego kasztanka stał drugi koń.
One pracowały razem, w jednej bryczce chodziły – powiedział handlarz.

Ten drugi koń też nie był zdrowy, miał narośle na oczach, takie kalafiorowate zmiany, było prawdopodobieństwo, że to rak.

Sylwia, nie możemy jednego uratować, a drugiego zostawić na pewną śmierć… Zobaczysz, uzbieramy pieniądze – Scarlett przekonywała Sylwię, która była w kompletnym szoku widząc reakcję i pomoc ludzi na targu. W dalszym ciągu podchodzili i wyjmowali wszystko z kieszeni, ile kto miał, żeby tylko ratować końskie życie.
Scarlett pojechała do banku wypłacić pieniądze, które natychmiast przelała Fundacja Pandora, aby ratować drugiego konia. Udało się, zebrane w sumie pieniądze wystarczyły aby uratować drugiego konia.
Wtedy Sylwia dostała paszporty, aby spisać umowę kupna. Nie wierzyła, kiedy zobaczyła datę urodzin rannego konia – 15.03 to także dzień jej urodzenia. Ten koń był jej przeznaczony, dlatego otrzymał imię Destino (hiszp. przeznaczony). Kolejnego szoku doznała, kiedy otworzyła drugi paszport – uratowane konie są braćmi! One mają tego samego ojca i tą samą matkę! – wołała płacząc i śmiejąc się jednocześnie! Drugiemu koniowi nadała imię Salvado (hiszp. ocalony).
Już na drugi dzień po wykupieniu konie zostały przewiezione do kliniki na Służewcu. Po konsultacji telefonicznej i przesłaniu zdjęć lekarzowi, okazało się, że rozcięta powieka musi być jak najszybciej zaszyta. Inaczej gałka oczna wyschnie i zrobi się wrzód, co może doprowadzić do utraty oka – tak brzmiała diagnoza.
Zabieg przeprowadzono natychmiastowo, powieka Destino pięknie się goi. Zmiany w oczach Salvado okazały się na szczęście niegroźne, były spowodowane pasożytem, zostały wycięte. Koń dostaje cały czas leki i wygląda na to, że zostanie całkowicie wyleczony.
Destino i Salvado są już w nowym domu. Są bezpieczne i nic im już nie grozi. Jednak Sylwii został do zapłacenia rachunek z kliniki… Nie była przygotowana na uratowanie tych dwóch koni. Nie przeraziło ją to, że konie są chore i będą wymagały zabiegów chirurgicznych i długiego leczenia. Właściwie, to nie myślała nawet o tym, po prostu je ratowała.
Prosimy w imieniu Sylwii, w imieniu Przeznaczonego i Ocalonego – pokażcie po raz kolejny, jak wielkie macie serca. Tak jak na targu, gdy wyjmowaliście wszystko z kieszeni, żeby ratować życie tych koni… Tam pomoc im dopiero się zaczęła. Wspomóżcie leczenie braci choćby najmniejszymi kwotami. 5 zł – jedna kawa, jedno ciastko mniej. To Wy bądźcie tym dobrym losem uratowanych przed śmiercią koni.

 

LINK DO ZBIÓRKI – KLIKNIJ

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij