Zobacz więcej koni do adopcji →
Suri trafiła do Tary w 2010r. razem z innym koniem – Syriuszem, którego już niestety nie ma wśród nas. Ich historia po raz kolejny odsłania ludzką podłość i chciwość, choć zawsze trzeba pamiętać również o drugiej stronie – o ludziach, którzy walczą, by za wszelką cenę ratować…
Tym razem nasza wieloletnia Przyjaciółka – Pani Grażyna dowiedziała się, że starszy delikatny wałach i zaprzyjaźniona z nim kucyczka, maja być sprzedane do rzeźni. Postanowiła zareagować i zadzwoniła do Tary, pytając czy przyjmiemy te dwa konie. Zgodziliśmy się, ale konie nie mogły przyjechać od razu, ponieważ musieliśmy dobudować kolejne padoki i przygotować dla nich miejsce. Ponieważ nie było na co czekać, Pani Grażyna udała się do właściciela, zapłaciła za konie oraz w pełni opłaciła ich pobyt do czasu wyjazdu do Tary, pokryła również koszty kowala (którego właściciel mimo otrzymanych funduszy i tak nie wezwał).
Cały czas sprawdzała również, czy u koni wszystko w porządku. Gdy Tara była już gotowa Pani Grażyna skontaktowała się z właścicielem, ale okazało się, że ten Pan znajduje się w szpitalu. Mówił, że u zwierząt wszystko w porządku i jak niedługo wróci do domu to zwierzęta „wyda”. Niestety zmarł w szpitalu. Gdy Pani Grażyna pojechała po konie okazało się, że zwierząt dawno już tam nie ma.
Konkubina zmarłego sprzedała konie handlarzowi i zanim po nie przyjechał sprzedała po raz kolejny innemu. W sumie trzy razy zainkasowała pieniądze za te same konie. Pani Grażyna szukała zwierząt wszędzie, jeździła od handlarza do handlarza, dzwoniła, pytała. W końcu konie się odnalazły, musiała po raz kolejny za nie zapłacić, by móc zabrać je ze sobą, do domu.
Syriusz i Suri (takie imiona otrzymały od Nas) zanim trafiły do Tary, wożone były z miejsca na miejsce niepewne swego losu, choć w pewnym sensie był przesądzony ( gdyby nie upór kobiety, która je uratowała). Gdy do nas trafiły miały ogromne ilości insektów skórnych. Ciągłe zmiany miejsca wpłynęły negatywnie na ich psychikę, były bardzo wypłoszone, strachliwe i nieufne. Suri cały czas chowała się pod brzuchem Syriusza.
Obecnie Suri mieszka z pozostałymi tarowymi kucykami, znalazła tutaj przyjaciół i spokój. Zmienia już tylko stajnie – latem kucyki rezydują na większym trawiastym padoku, a zimą w bardziej zabudowanej, cieplejszej stajni. W stosunku do ludzi nadal jest jednak nieufna, nie zależy jej na kontakcie z nami, choć sporo cierpliwości, marchewka w dłoni oraz ciepły głos mogą dużo zdziałać. Suri jak każdy kucyk ma silny charakter i jasno informuje nas, że nie ma ochoty na spoufalanie się.
Zachęcamy gorąco do sprawienia pięknego prezentu Suri i zostania jej Wirtualnym Opiekunem – to urocze, choć charakterne maleństwo, naprawdę potrafi to docenić.
Aktualni opiekunowie:
- Jarosław Sadowski, Latchorzew
- Ania i Mikołaj, Gdańsk
- Aleksandra Czarniecka, Bochnia
- Daria Kozieł
- Monika i Mariusz Goetze
- Marzena i Ola
Adopcje wirtualne:
Zobacz więcej koni do adopcji →
adopcje@fundacjatara.info
Chcemy zaadoptowac Suri.Jak?
Witam serdecznie, w tej sprawie proszę o maila na adopcje@fundacjatara.info. Dziękujemy!