Podsumowanie zajęć kowalskich

Jest niedziela, spokojne popołudnie (przynajmniej dla mnie), wiec pomyślałem napiszę podsumowanie tygodniowego pobytu kowala Tomasza w Tarze. W życiu nauczyłem się jednego, że często jest tak jak człowiek coś planuje, to za chwilę coś innego wyskakuje i zmienia wszystko. Początek tygodnia był piękny, przyjechał Kowal, rozpoczęliśmy struganie kopyt. W Poniedziałek strugaliśmy w Tarze, we Wtorek postanowiliśmy wykorzystać dobrą pogodę i wybyliśmy z Tomaszem na pastwiska, wszystko zapowiadało się idealnie. Pilnujący koni Krzysztof zjechał z pastwisk do Tary, a na łąkach do pomocy przy koniach, pozostały dwie wolontariuszki: Kasia z Jeleniej Góry i Weronika z Poznania. Wystrugaliśmy 12 koni, a przy okazji okazało się, że Weronika już kiedyś trzymała kopyta przy innych kowalach, poza Tarą, więc ogromnie pomagała zmieniając się ze mną przy Tomku. Wieczór był przepiękny siedzieliśmy przy ognisku śmiejąc się i opowiadając różne dziwne historie (w większości o duchach). Około 12 rozeszliśmy się spać, Tomek do przyczepy turystycznej, dziewczyny do baraku, a ja postanowiłem przypomnieć sobie stare traperskie czasy i zabezpieczając się odpowiednio (ekran odbijający ciepło za plecami) zostałem przy ognisku. Środa. Świt obudził mnie, tak jak tylko można było sobie to wymarzyć, pierwsze promienie wstającego słońca rozgrzewające nocny chłód, głośny trel ptaków i rżące konie. Ech… wolność i natura. Następnie śniadanie w doborowy towarzystwie i do strugania. Pierwszych kilka koni „poszło” wspaniale, okazało się, że jesteśmy dobrze dobraną ekipą, dopiero przy Ikarze zaczęły się kłopoty (ot taki niesforny koń) wyrywał się, nie chciał dać ostatniej nogi, a w końcowym efekcie zaczął uciekać z Weroniką u szyi. Podbiegłem z drugiej strony i złapałem za kantar by go zatrzymać, niestety nabierał prędkości i zdecydowałem, że go puszczę (Weronika zrobiła już to odpowiednio wcześniej), niestety decyzja była zbyt późna, bo raptem sekundę po niej, konik Ikar przebiegł po mej prawej nodze, nadeptując jedną nogą na kostkę, drugą na kolano. Oj, zabolało. Wróciłem do bazy (czyli ogniska) zadzwoniłem po Scarlett i po jej przyjeździe, udaliśmy się do Brzegu Dolnego na pogotowie.

Na szczęście nic nie jest połamane, jednakże kolano jak balonik, kostka jak balonik i nici z dalszej pomocy Tomaszowi. 10 dni w ortezie i o kulach, potem do kontroli. W tym miejscu chciałbym od siebie złożyć ogromne podziękowania Kasi i Weronice, za to, że dokończyły z kowalem struganie i dzień zamknął się 12 końmi zrobionymi. Czwartek i Piątek to powrót i struganie koni w Tarze.

Ogromnym plusem jest to, że tu na miejscu mamy do pomocy Ikara, który niejednokrotnie działał z Tomkiem a w połączeniu z zaangażowaniem Weroniki i Kasi (one również w tych dniach pomagały) wszystko w tych pozostałych dniach przebiegło zgodnie z planem strugania. Na chwilę obecną już 60 koników ma „nowe buty”, a ja chodzę sobie na 4 nogach (chociaż w większości siedzę na 4 literach) i zastanawiam się, dlaczego jestem aż tak głupi by na „stare lata” nie przewidzieć takiej sytuacji i odpowiednio wcześniej odpuścić.

Piotr

Na zdjęciach Kasia trzymająca kopytka kucykom.

 

Zajęcia kowalskie Zajęcia kowalskie

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij