Skąd przychodzą, kim są, dokąd zmierzają – wolontariusze Tary.
Zawsze – pełni entuzjazmu, energii, nasze Tarowe działające bateryjki, pozwalają czerpać z siebie samych moc potrzebną do działania. Pozwalający by zaistnieć w ich imperiach życia.
A z drugiej strony.
Zawsze – pełni emocji, empatii, potrafiący pocieszyć, kiedy jest smutno, niebojący się pokazywać na zewnątrz swych uczuć (łez lub uśmiechu), niebojący się o nich mówić i przekazywać je innym.
A zarazem istoty mające swe zwykłe ludzkie problemy.
Wspaniałe jest to, że Tara na jakiś czas staje się ich drugim domem,
że jesteśmy dla nich przyjaciółmi, kolegami, opiekunami, oczywiście nie stawiamy się na poziomie rodziców, autorytetów, ideałów, ale samo to, że przyjeżdżają, dzwonią, są, by wspólnie z nami tworzyć, daje nam, całej ekipie Tary tak pozytywnego „kopa”, że niczym innym tego nie zastąpimy. Nie zawiedli również w czasie trwania ferii (tych dolnośląskich) i zjechali do Tary w ilości wystarczającej do wykonania konkretnych prac. Zostawiając tu kawałek siebie, zostawili również tęsknotę za czasem, kiedy byli i oczekiwanie, kiedy wrócą. Myszki nasze wspaniałe, dziękujemy za pomoc, za radość, która jest w Was, bo z Wami znikają wszelkie przeszkody, a istnienie nabiera magicznych kolorów nieznanych ludzkiemu oku.