Manifestacja Wrocław

Opowiem wam bajkę
Jest taki kraj nad Wisłą, Polska się nazywa. Żyją w nim ludzie mądrzy, radośni, opiekuńczy.
Nad ich głowami fruwają ptaki, a gdy przysiadają na gałęziach drzew, śpiewają w zachwycie do słońca. Czyste krowy po porannym dojeniu wychodzą na łąkę, zaganiane przez psy o błyszczącej sierści. Tłuste koty opalają się w promieniach słońca. Słuchając brzęczenia pszczół. Nieopodal, na wzgórzu pasie się stado koni. Z wnętrza domów, przez otwarte okna wydobywa się (jak to w bajce) zapach świeżego chleba i konfitur.

Koniec bajki.
Ptaki giną od strzałów myśliwych, skażonej wody, szarej cywilizacji. Wycieńczone, brudne krowy, rodzące cyklicznie cielaki są masowo ładowane do wozów rzeźnickich. Chude, biedne psy z wrośniętymi łańcuchami w cienkie szyje. Psy za kratami przepełnionych schronisk. Psy zakopane w masowych grobach w lesie. Gdy zimno i mokro zapchlone, zaropiałe koty nie mają się gdzie schować i ogrzać.
Konie, piękne, szlachetne i niegdyś wolne zwierzęta. Widzisz je? Na pewno?

  • Tam – pracują w lesie. Słychać trzask upadających, ściętych drzew i czuć zapach koni, które z trudem ciągną potężne kłody. Dzień w dzień. Obróć się, widzisz tych ludzi siedzących na koniach?
  • Patrz – kłusują i galopują, przez kilka godzin dziennie uderzając tułowiem w kręgosłupy tych zwierząt. Kopią nogami w ich boki, ciągną i ciągną za wodze zakończone metalem w pysku.
  • Popatrz – w drugą stronę. Zawody, wyścigi. Pędzą konie poganiane biczem, płynąca piana z ich pysków rozbija się o ich piersi i nogi upadając na ziemię. Tak biegły wczoraj, biegną dzisiaj, tak będzie jutro – aż do utraty tchu.
  • Popatrz – jeszcze tam, to targ, na który zwieziono setki koni. Poznajesz? Ten kulawy to koń, który pracował w lesie, ten siwy jeździł w szkółce, a ten gniady pędził na wyścigach.
  • Patrz – widzisz jak je biją ładując do tirów? Słyszysz jak wrzeszczą na nie handlarze?
    A źrebaki? Co robią tutaj źrebaki? Też ładują je do tirów. Patrz, tiry ruszyły. Wiozą w nich konie na śmierć, do rzeźni.

Nie chcę takiego świata. Nie godzę się na to. Chcę wrócić do mojej bajki

Bajka
14 października 2012 r. na rynku we Wrocławiu o godz. 12 zgromadzili się ludzie z całej Polski. Były ich tysiące, mieli bębny i dłońmi uderzali w nie w równym rytmie, który dźwięczał jak bicie serca.
Bili ludzie w bębny jedni płacząc, inni robili to z uśmiechem pełnym nadziei i wiary, że tym razem uda się uratować konie. Za chwilę ktoś dał znak, zaległa cisza. Jakaś kobieta przez megafon zaczęła krzyczeć:
„Dość! Dość krwi na waszych rękach!”, a tłum podjął jej słowa. Znowu bębny zaczęły grać i huczeć… Kolejny znak, cisza i przez megafon padły słowa : „żądamy zmiany zapisu w ustawie na: Koń jest zwierzęciem towarzyszącym człowiekowi”. Wielotysięczny tłum mądrych, radosnych, opiekuńczych ludzi zagrzmiał po tysiąckroć te słowa. Dziennikarze stacji telewizyjnych przesłali żądanie dalej, redaktorzy w setkach gazet pisali płomienne słowa przekazane im przez przedstawicieli polskiego narodu. Presja społeczna zadziałała. Rząd polski składający się z ludzi wybranych przez nas wykreślił konia z łańcucha pokarmowego.

Wiem, że ta bajka może zaistnieć.
Wierzę, że wreszcie nam się uda żyć godnie, bez krwi koni na rękach. Dlatego proszę Was w imieniu wszystkich ludzi walczących o życie zwierząt, proszę Was w imieniu wielu organizacji pro-zwierzęcych: Bądźcie we Wrocławiu 14.10.2012 r.
Wydrukowaliśmy 10.000 ulotek. Wyślemy je Wam na podany adres, a Wy powielajcie je i rozdawajcie wszędzie

 

Manifestacja

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij