Ciśnienie spada w dół, wszystko zwalnia tempo. Siedzę przy komputerze i ziewam tak, że o mało monitora nie połknę ale chciał, nie chciał – pracować trzeba. Całkiem spokojnie piję trzecią kawę i myślę sobie, że niektórzy mają w taki dzień całkiem fajnie. Na przykład takie krowy – leżą sobie do woli i przeżuwają, zupełnie bezstresowo. Zobaczcie południową sjestę Toriego i jego mamy Liberty. Reszta rogatego stadka rozeszła się gdzieś po parku.