Wspomnienia z Tary… W obiektywie Moniki i Michała
„Pamiętam jak z lekko drżącą ręką wybrałam numer Tary na klawiaturze telefonu. Wystarczyło kilka słów, powiedziała tylko „przyjedź i sama zobacz”. Pojechaliśmy, drżąca ręka towarzyszyła mi już do samego przywitania Scarlett. Jak tylko usłyszałam ten piękny, ciepły głos ogromnie kontrastujący z jakże silnym charakterem kobiety, która sama wielokrotnie określa się mianem wrednej baby, wszystko stało się takie normalne, wręcz oczywiste. Ta wredna baba codziennie ściga się z aniołami i dociera w takie miejsca, o których one już dawno zapomniały, dociera tam, gdzie śmierć już niemalże osiągnęła swój cel, a niemalże oznacza, że jeszcze jest nadzieja, że trzeba walczyć, bo przecież koń to przyjaciel, on nie jest mięsem. Zwierzę to przyjaciel, człowiek to bestia.
Dziękuję Ci Taro, że otwierasz oczy na pozór otwarte, a jednak tak zaślepione potrzebą „mieć”, a nie „być”, dziękuję Ci, że tworzysz ten świat lepszym niż faktycznie jest, dziękuję Ci za najpiękniejsze łzy wzruszenia jakich w życiu doświadczyłam.