Prawie półtora tygodnia temu do Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Koni w Rudzie Żmigrodzkiej wywieźliśmy dwa już dorosłe ogiery na kastrację. Sami na miejscu, w przypadku tak wielkiej ilości nowo przybyłych koni do Fundacji, nie jesteśmy w stanie jej już przeprowadzić. Kastracje przebiegły wyśmienicie, musiały być trochę opóźnione z powodu przeziębienia koni. W dniu dzisiejszym przyszedł czas, kiedy to nastąpiła wymiana. Z Tary wyjechały dwa kolejne ogierki, a dwa wykastrowane wróciły.
Transport wykonał wspaniały człowiek Maciej,
który regularnie od kilku lat wozi nam konie i na pastwiska, i do leczenia – człowiek spokoju i opanowania, a co najważniejsze niesamowitego podejścia do koni.
To dopiero pierwsza nasza współpraca z powyższą Kliniką (o dziwo same znajome twarze), ale już na wstępie pojawiły się powitalne uśmiechy. Z całości pierwszego kontaktu wychodzi jeden wniosek – konie zadowolone (jak największy profesjonalizm), ludzie też (przemiła i niezwykle urodziwa obsługa) a my jak najbardziej, (bo to tylko 30 km od Tary).
Sam transport minął niesamowicie monotonnie (na szczęście), koniki były wyluzowane, i w jedną, i w drugą stronę, po wyjściu z przyczepy głośnym rżeniem oznajmiły swe przybycie i na jednym, i na drugim miejscu. Dzisiaj poszły jeszcze do stajni, ale już jutro zostaną wyprowadzone na padok (oczywiście osobno) w ramach rozprężenia i wybiegania się.
Na chwilę obecną będą musiały jeszcze przez tydzień, do czasu wygojenia mieć ograniczony ruch, ale później – hulaj dusza piekła nie ma…