Końcówka dnia zapowiadał się wyjątkowo spokojnie „szefowa” wróciła z załatwiania spraw fundacyjnych przyszykowała sobie kanapkę na obiado – kolację. Jeszcze krótkie sprawdzenie, czy zwierzęta nakarmione, czy wszystko u nich w porządku. Można usiąść na pół godziny i odpocząć. Można, ale nie trzeba, po co siadać i odpoczywać. Pod bramą słychać trąbienie samochodu, wychodzi zobaczyć kto dobija się o tak późnej porze. Przed Tarą stoi samochód inspekcji drogowej. Panowie informują, że w rowie na drodze do Wołowa leży potrącony pies, oni sami nie wiedzą co zrobić w takiej sytuacji, więc podjechali do Tary. Scarlett pomimo zmęczenia wsiada samochód i podąża za inspekcją we wskazanym kierunku. Po wyjściu z samochodu okazuje się, że przy drodze w rowie leży mały jamnik, jak dowiaduje się później leży już tam dwa dni. Powoli, delikatnie otula go bluzą, którą podał jej Robert.
Po umieszczeniu jamnika w samochodzie ruszyli do Wołowa do Gabinetu weterynaryjnego Doktora Różyckiego. Doktor został oczywiście wcześniej poinformowany i czekał na zewnątrz. Na miejscu psiaczek dostał kroplówki (był bardzo odwodniony) i odpowiednie medykamenty, po oględzinach okazało się, że ma on około 4 lata. Zachodziło też podejrzenie połamanej miednicy. Pies pozostał na obserwacji w Wołowie w Gabinecie „ Podaj Łapę”. Czeka na swojego właściciela, bądź na nowy dom adopcyjny. Dziękujemy Doktorowi Różyckiemu za tak wspaniałe przyjęcie psa w potrzebie.