Długo zastanawialiśmy się jak opisać te święta w Tarze, bo z jednej strony ich nie obchodzimy, a z drugiej przyjedzie zawsze kilka osób i robi się tak przyjemnie – świątecznie. Często też zadawaliście pytanie w trakcie składania życzeń czy siedzimy już przy stole. Nie siedzieliśmy przy stole, pracowaliśmy (nasze zwierzaki – nie świętują) nie oglądaliśmy telewizora – rozmawialiśmy z naszymi znajomymi, przyjaciółmi, którzy odwiedzali Tarę przez te kilka dni, bo święta powinny być od świętowania, od radości, powinny być odskocznią od szarego, regularnego dnia codziennego. Chociaż w Tarze tak naprawdę nigdy nie ma świąt, bo zwierzaki ich nie obchodzą, a dla nas ludzi każdy codzienny dzień jest świętem. W tych dniach odwiedzili nas Ania, Paulina, Lechu i Piotr z Osoli, Iwona z Warszawy, Tomek z Kalisza wraz z Koleżanką i jej córką, Agata, Łukasz wraz synem z Wrocławia, Alina z Leszna a zaraz po świętach Renia z Robertem z Wrocławia i nawet już zjechało się na Sylwestra pięć wolontariuszek.